Znajomi nie raz
dziwią się, jak mówię, że robię domowy kisiel, bo znajdą tylko wersję w
proszku, a szkoda, bo smak o niebo lepszy, nie mówiąc o wartościach
odżywczych. Taki kisiel robiłyśmy z
koleżanką w dzieciństwie w każdym sezonie letnim, miałyśmy w ogródkach świeże
owoce, więc można było szaleć. Dziś obydwie mieszkamy w dużych miastach i
brakuje nam tego dostępu do własnych warzyw i owoców. Dziś na blogu kisiel
truskawkowy, ale można też zrobić mieszankę dodając np. maliny, poziomki,
porzeczki, agrest.
Składniki:
40 dag owoców (mogą być mrożone, bez wcześniejszego rozmrażania)
1 i 1/3 szklanki
zimnej wody5-6 łyżek cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej
Przygotowanie:
Truskawki myjemy,
oczyszczamy, zalewamy szklanką wody i gotujemy chwilę aż będą miękkie.
Przecedzamy,UWAGA: nie wylewamy płynu i nie wyrzucamy owoców! Płyn przelewamy do
innego garnka, odmierzając, aby została szklanka płynu,( ewentualny nadmiar
wylewamy, albo później dodajemy więcej mąki). Do naszej wody truskawkowej
przecieramy przez sito truskawki, aby pozbyć się pestek( zajmuje to dosłownie 5
minut, nie musimy przecierać
wszystkiego),dodajemy cukier, sprawdzamy czy dość słodkie i ewentualnie
dosładzamy, zagotowujemy na średnim ogniu. Dwie łyżki mąki ziemniaczanej
mieszamy z pozostałą wodą (1/3 szklanki letniej wody) i gdy woda z truskawkami
i cukrem zacznie wrzeć powoli wlewamy zawiesinę mączną, energicznie mieszając.
Gotujemy około minutę, zdejmujemy z ognia i przelewamy do opłukanych zimna wodą
salaterek. Jemy po schłodzeniu, choć ja zwykle nie wytrzymuję i jem jeszcze
ciepłe. Z tej ilości składników wychodzi porcja dla dwóch osób.
Przepis z zeszytu
babci, źródło nieznane.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz